– To czemu pan przyszedł do mnie?
Cisza.
Strona z szablonu a projekt szyty na miarę
To trochę jakbyś wszedł do pracowni krawca i powiedział:
– Słyszałem, że w sieciówce garnitur kosztuje połowę tego, co u pana.
A krawiec tylko spojrzy i odpowie:
– To proszę kupić. Tylko nie zdziw się, jak w barkach będzie opinać, rękawy za krótkie, a nogawki jakby dla kuzyna.
Bo jedno i drugie to garnitur. Tak samo jak jedna i druga to strona internetowa.
Tylko że u mnie się nie kupuje z wieszaka. U mnie się szyje na miarę.
Gotowy szablon? Można. Ale…
Ktoś, kto korzysta z gotowego szablonu, wrzuca przypadkowe zdjęcia, tłumaczy teksty z Google Translate i twierdzi, że „strona gotowa” — nie robi niczego złego.
Ale nie porównujmy tego z pracą, w której dobiera się każdy detal.
W której szuka się tonu komunikacji, stylu wizualnego, układu, który będzie działał nie tylko na ekranie, ale i w głowie odbiorcy.
Strona internetowa szyta na miarę to proces
Zbudować stronę z gotowego wzoru? Można.
Zbudować ją tak, żeby oddychała twoim charakterem i celami? To już zupełnie inna bajka.
I właśnie dlatego nie mam cennika jak z supermarketu.
Bo tu nie chodzi o produkt.
Tu chodzi o proces, w którym klient nie jest przypadkowym użytkownikiem, tylko punktem wyjścia.
Nie każdy potrzebuje projektu premium
Nie twierdzę, że każdy potrzebuje szytego na miarę projektu.
Wiem też, że są gotowe szablony, automatyczne instalatory, szybkie pakiety „zrób to sam” — i one też mają swoje miejsce.
Działają, bywają tanie, bywają skuteczne. Czasem nawet bardzo.
Jeśli widzisz różnicę w cenie — sprawdź, co za nią stoi
Ale jeśli porównujesz dwie oferty i widzisz różnicę w cenie — może warto spojrzeć nie tylko na kwotę, ale też na to, co za nią stoi.
Nie musisz znać się na stronach
Nie musisz wszystkiego wiedzieć od razu. Ale jeśli coś budzi Twoją wątpliwość — zapytaj, poczytaj, dopytaj.
Sprawdź, jak wygląda współpraca, jak przebiega proces, co jest w cenie, a co poza nią.
Czasem nawet zwykłe „a jak to działa?” potrafi dużo wyjaśnić.
Na koniec: po to są takie blogi
A jeśli ten tekst pomógł Ci spojrzeć na temat z innej strony — to bardzo dobrze.
W końcu właśnie po to są takie blogi.