Strona internetowa to nie marka

Klient zgłosił się do mnie z jasną sprawą:
potrzebował nowoczesnej, przejrzystej strony internetowej.
Rozmowa była konkretna — określiliśmy, czego potrzebuje, ustaliliśmy warunki współpracy.
Nic nie zapowiadało żadnych niespodzianek.

Gdy zaczęliśmy zbierać materiały, jak zawsze poprosiłem o podstawowe rzeczy:
logo, kolory firmowe, typografię.
To dla mnie oczywiste — strona internetowa nie powstaje w próżni.
Jest narzędziem komunikacji marki.
A jeśli ma być skuteczna, musi być oparta na gotowych elementach wizerunku firmy.

Wtedy właśnie okazało się, że klient nie ma tych elementów w spójnej formie.

  • Logo — owszem, było.
  • Kolory — jakieś się znajdowały, ale różne: inne na samochodach, inne na reklamach, inne na drzwiach biura.
  • Czcionki — przypadkowe, zmieniające się w każdym materiale.

Klient przyznał, że chciałby, aby nowa strona wyglądała świeżo i nowocześnie.
I tu stanęliśmy przed ważnym wyborem.

Przedstawiłem mu dwie możliwości.

Pierwsza — budujemy stronę w oparciu o to, co już istnieje.
Nowoczesny layout, lepsze rozwiązania techniczne, ale bazujące na tych starych, niespójnych materiałach.
Efekt? Strona będzie działała lepiej, ale gdzieś w tle zawsze będzie czuć tę „starą duszę” firmy.

Druga — przeprowadzamy pełną modernizację wizerunku:
nowe logo, nowa kolorystyka, nowe fonty.
Porządkujemy wszystko, budując spójną markę od podstaw.

Klient, z pełnym zrozumieniem sytuacji, wybrał pierwszy wariant.
Tak po prostu musiało być — wtedy nie było jeszcze przestrzeni budżetowej na większe zmiany.
Uszanowałem to.
Zawsze szanuję decyzje klientów, nawet jeśli widzę, że z czasem sami dostrzegą, co naprawdę było potrzebne.

Realizacja projektu

Strona powstała.
Nowoczesna, responsywna, dopasowana do potrzeb.
Ale mimo wszystkich ulepszeń — czegoś w niej brakowało.
I klient to z czasem wyczuł.

Minęły dwa lata.
Firma się rozwinęła, klient działał aktywnie w sieci, a strona — choć technicznie bez zarzutu — coraz wyraźniej kontrastowała ze współczesnymi oczekiwaniami klientów.

„Teraz już widzę, o czym Pan mówił. Chcę, żebyśmy zrobili to porządnie. Całą markę. Od początku.”

I tak rozpoczęliśmy pracę nad nowym projektem.
Tym razem kompleksowym: spójna kolorystyka, nowe logo, przemyślana typografia.
Porządek w materiałach drukowanych, samochodach, stronie internetowej i komunikacji marketingowej.

Dziś jego firma wygląda na rynku dokładnie tak, jak powinna:
spójnie, profesjonalnie, nowocześnie.
Bez sprzecznych sygnałów, bez przypadkowych elementów.

Podsumowanie

Pisze o tym, bo to doświadczenie przypomina mi, że praca z klientami to nie tylko projektowanie, ale też cierpliwe pomaganie w dojściu do pewnych decyzji.
Ja wiem, że bez spójnej marki trudno o naprawdę dobrą stronę internetową.
Wiem to od dawna.

Ale każdego dnia uczę się od klientów czegoś innego:
jak różnie dojrzewa się do zmian,
jak ważne są realne ograniczenia — budżetowe, czasowe, organizacyjne,
i jak wielką satysfakcję daje powrót klienta, który po czasie mówi:
„Dzięki, teraz rozumiem.”

I to jest właśnie ta prawdziwa strona mojej pracy.
Nie tylko techniczne wykonanie projektu, ale towarzyszenie klientom w ich własnej drodze do lepszego wizerunku.